Archiwum

Tutaj publikuję archiwalne wpisy z FB

14.10.2019

Piąty łomot. Bo liderzy opozycji „wiedzą lepiej” czego oczekują wyborcy. Pan Schetyna zadowolony i gotów do walki, tylko z kim i o co? Nie pytam po co i jak, bo przecież już zapewnił stołki swoim. A jak?  – właśnie pokazał. Podobnie jak pozostali roześmiani liderzy opozycji.
Tylko ci wszyscy, którym oprócz michy chodziło o coś więcej, zostali sami w czarnej dupie.
No cóż, wzrośnie popyt na latarki, bo trzeba będzie jakoś znaleźć drogę do wyjścia z tego zakątka.
Mamy jeszcze pół roku by się otrząsnąć i przynajmniej podjąć próbę zbudowania społeczeństwa obywatelskiego, które jednym głosem będzie w stanie wymusić na politycznych cwaniakach posłuch. Albo dostaniemy do podpisywania rozkazów szaleńca jeszcze głupszy długopis.
I to będzie szósty łomot.

06.10. .2019

Cesarz Kaligula swojego ukochanego konia  hiszpańskiej krwi – Incitatusa – chciał uczynić rzymskim Senatorem. 
Jako historyka z wykształcenia, bardzo to musi Grzegorza Schetynę inspirować w jego decyzjach personalnych. Bo jak sobie tłumaczyć inaczej, że z takim uporem próbuje pana Ujazdowskiego zrobić mężem stanu III RP? Najwyraźniej nie przeszkadza mu ani dwukrotna zdrada swoich politycznych przyjaciół, ani tym bardziej wszystko to co mówił o swoich ówczesnych oponentach politycznych pan KMU. Czasem można odnieść wrażenie, że pan Ujazdowski jest bardziej  koniem trojańskim niż rzymskim rumakiem – zwłaszcza, że poza zmianą politycznych barw i mętnymi wypowiedziami na tematy dotyczące demolowania demokracji przez jego poprzedniego pryncypała, unika jak ognia odpowiedzi na te najbardziej fundamentalne pytania dotyczące swojej roli w redagowaniu pisowskiej wersji konstytucji czy stosunku do spraw aborcji, osób homoseksualnych, kwestii przemocy wobec kobiet, imigrantów i wielu jeszcze z tych najbardziej drażliwych i ważnych dla lewicowej i liberalnej części społeczeństwa.

I dziś pan Schetyna nam mówi, że naszym patriotycznym obowiązkiem jest głosowanie na konia dlatego, że on tak postanowił. Na kilometr śmierdzi to jakimś niejasnym dealem między oboma panami, a zasłanianie się wymówką o „pakcie senackim” powinien zostawić raczej Jackowi Kurskiemu bo pewnie „ciemny lud” to kupi. Trudniej wmówić ludziom o poglądach liberalnych czy lewicowych, że to była najlepsza możliwa kandydatura. Prowadzenie polityki w stylu operacji Market – Garden bez przygotowania logistycznego, rozpoznania i łączności, musi się skończyć jak pod Arnhem. Sami spadochroniarze – bez wsparcia lokalnej społeczności rady nie dadzą, i o tym jako historyk pan Schetyna też pomyśleć powinien.

I na koniec: prezydencka „trojka” – żeby pozostać w owej końskiej poetyce – próbuje mi zdemolować sumienie odwołując się do moralnej powinności wspierania opozycji parlamentarnej w jej tzw ” obecnym kształcie” bo to najważniejsze po ’89 r wybory. No nie! Dla mnie wszystkie wybory ostatnich trzydziestu lat były najważniejsze bo obiecywano mi i uporządkowanie relacji państwa z kościołem, kwestii aborcji i swobód demokratycznych. I po każdych kolejnych wyborach okazywało się, że zostałem oszukany. Kościół ma się coraz lepiej, kobiety bite przez swoich rozmodlonych mężów wciąż muszą uciekać z domów przed razami, albo gwałcone – rodzić dzieci zboczeńców. Faszyści mają się coraz lepiej, przez jednych lekceważenie, przez innych wręcz chronieni ludzie protestujący na ulicach przeciw faszyzacji przestrzeni publicznej są ciągani po sądach i szykanowani przez upolitycznioną policję.

Dlatego będę głosował zgodnie z własnym sumieniem, nie na złotoustych polityków wypasionych w kolejnych  kadencjach Będę głosował na człowieka, który nie obiecuje mi niczego, ani kolejnych worków pieniędzy, ani żadnych szczególnych przywilejów. Ale obiecuje mi to jedno, że jeśli mnie lub mojemu sąsiadowi będzie się działa jakakolwiek krzywda ze strony władzy, jeśli jakikolwiek pojedynczy człowiek  – nie ważne z jakiej przyczyny będzie musiał mierzyć się z nienawistną mu większością, to stanie po stronie tego jednego, słabego człowieka.

27.09.2019

Zadziwiająca niemoc twórcza czy wyrachowana autocenzura?
Pan Kazimierz  Michał Ujazdowski, jest człowiekiem – jak sam o sobie pisze –  niezwykle  zaangażowanym w problematykę instytucjonalnej budowy III RP, a przy tym niezwykle płodnym literacko w  opisywaniu tej działalności na swojej stronie internetowej. Ponieważ z racji swojego zaangażowania w kampanię wyborczą Pawła Kasprzaka – kontrkandydata dla pana Ujazdowskiego – chciałem poznać nie tylko zdanie i poglądy tego ostatniego na ową Konstytucję i demokratyczne instytucje państwa, ale i ewolucję tychże w trakcie politycznej kariery. (pana Kasprzakowe znam doskonale, choćby z jego pogadanek co wieczornych na fejsie i wielu z nim rozmów). Zaglądając na wyżej wspomnianą stronę, można na dole znaleźć zakładkę: „Konstytucja i reforma instytucji”  I tu niespodzianka. Bo tak jak wiele jest artykułów zawierających przemyślenia autora na temat Konstytucji i owych instytucjonalnych reform od połowy la ’90-tych do dziś ukazujących się w miarę regularnie, tak nagle urywają się krytycznym artykułem projektu obecnej Konstytucji w styczniu ’97. Ta nagła cisza w wypowiedziach o ustroju III RP kończy się ponownym wzmożeniem twórczości od lutego 2016, gdy Pan Ujazdowski zdecydowanie broni nie tylko owej Konstytucji jak i innych instytucji demokratycznych z TK na czele.
I teraz mam kłopot bo nie wiem czy ktoś się włamał na stronę i wykasował przemyślenia KMU z całego okresu jego flirtu z Pisem, czy jakiś stupor twórczy go dopadł na całe lata, czy to sam pan Ujazdowski postanowił ukryć wstydliwe dla siebie wypowiedzi przed obecnymi wyborcami.
Ale może ja się kurde czepiam kryształowego człowieka.

14.09.2019

Zewsząd słyszę głosy, że głosowanie na opozycję to nasz patriotyczny obowiązek, bo musimy wygrać z PiS-em za wszelką cenę. To walka na śmierć i życie o godność, wolności obywatelskie i poczucie sprawstwa. To walka o demokrację z autorytaryzmem spychającym nas w neokomunę i objęcia Rosji.
Nie ma co ukrywać, że to nasze narodowe przebudzenie przyszło dużo za późno. Przez całe dekady cieszyliśmy się z wywalczonej wolności, przymykając oko na wszystkie niedociągnięcia systemu. Nie przeszkadzała nam religia w szkołach, niszcząca w młodych ludziach poczucie obywatelskości, w zamian wtłaczając im do głów miraż prawdziwego „Polaka patrioty”. Nie drażnił partyjny nepotyzm i koniunkturalizm wobec Kościoła. Mieliśmy wolność, zapomnieliśmy o ludziach.
Partyjni liderzy uznali, że wiedzą lepiej, mogą więcej i przestali słuchać, aż stało się to co się stało i władzę przejęli populiści, których jedynym celem jest korzystać z owej władzy w imię własnych interesów.
Tak jak po wojnie władza komunistyczna wprowadzała siłą demokrację ludową w miejsce DEMOKRACJI, pisząc historię od nowa, tak dzisiaj PiS niszczy III RP dla własnej chwały, nieporadnie próbując odwrócić bieg historii, pisząc ją na nowo według własnej wizji.
Przez ostatnie cztery lata działając w tzw. opozycji ulicznej nie robiłem nic innego jak walka o przywrócenie znaczeń słowom opisującym to czym jest demokratyczne państwo prawa. Może to kwestia wieku – bo przez ostatnie czterdzieści pięć lat chodziłem na wybory głosując na mniejsze zło – chciałbym wreszcie zagłosować na większe dobro.
Dostrzegając przyczyny porażki 2015 r. w kryzysie zaufania obywateli do partii politycznych, przez ostatnie dwa lata ORP dobijało się do partii opozycyjnych o demokratyzację procesu wyborczego. O to by obywatele mieli wpływ na to kto będzie ich reprezentował w przyszłym parlamencie, o to by mogli poczuć swoją sprawczość w procesie zarządzania Państwem. Prawybory, debata kandydatów, wysłuchania publiczne itp oferty, które dałyby obywatelom możliwość decydowania o tym kto ma ich reprezentować były na stole. Wszystkie nasze o to apele spotkały się z murem milczenia lub wzruszeniem ramion partyjnych liderów. O tyle to zrozumiałe, że taki model demokracji bezpośredniej narusza partyjne interesy. Bo to odbiera partyjnym bossom prawo do arbitralnego rozdawania przywilejów.
Nadszedł czas kampanii wyborczej i teraz panowie liderzy znów ogłosili listy swoich nominatów, mając zdanie przyszłych wyborców w całkowitym niepoważaniu. Nie będę się znęcał wymienianiem nazwisk kandydatów do Sejmu i Senatu, bo choć gdy sejmowe akurat listy dają jeszcze jakikolwiek wybór, to już listy senackie wyboru żadnego nie dają. Panowie liderzy w imię własnych , całkowicie niejasnych interesów powystawiali kandydatów, których lubią , z którymi maja swoje tajemne deale, którzy jak im się wydaje przyniosą najwięcej wyborczych głosów. Bo tak się dogadali pod stołem w tajemnicy przed światem. A gdzie tu miejsce na zdanie wyborców, ich oczekiwań i nadziei? Jaką to ma dla mnie być rękojmią, że po ewentualnym przejęciu władzy, ci panowie będą się liczyli z moim głosem bardziej niż ci, którzy rządzą tym krajem dziś, tymi którzy nie liczą się z nikim i z niczym bo najważniejszy jest interes partii?
Dlatego będę głosował w Warszawie na Kasprzaka, bo to człowiek, któremu ufam. Dlatego, że nie jest człowiekiem PiS-u – ani nominowanym prze PiS ani przez Schetynę. Dlatego, że wreszcie nie muszę głosować na mniejsze zło. I nawet jeśli mój kandydat nie wygra to pójdę spać bez kaca, że musiałem głosować wbrew własnym przekonaniom.

09.09.2019

Namaszczona na przyszłego Premiera Małgorzata Kidawa – Błońska stwierdziła – spytana przez Monikę Olejnik czemu tak późno ta zamiana z G Schetyną, odpowiedziała, że: – ” Lepiej późno niż wcale”. Oczywiście tak. To rzeczywiście sensowny ruch ze strony PO, że wymusiła na swoim szefie tą zmianę. Grzegorz Schetyna jest świetnym zapewne administratorem, ale nie ma za grosz charyzmy i mieć jej nie będzie. Tak to już jest, że jedni ją mają – jak Tusk czy Bartoszewski, inni niekoniecznie i warto sobie to uświadamiać dla dobra własnego i okolicznych mieszkańców. Na pewno późno pan Schetyna przejrzał na oczy, bo młodzi mogą już nie zdążyć zauważyć tej zmiany by zwrócić swoje sympatie ku Koalicji. Zastanawiam się jednak co wiąże Grzegorza Schetynę w jego maniakalnym uporze promowania pana Ujazdowskiego ja senatora najważniejszego okręgu w senackich wyborach? Człowieka, który z pewnością nie ma ani charyzmy, ani moralnych przymiotów, którymi mógłby przyciągnąć młodych – oni najszybciej wyczuwają fałsz w słowach polityków. Zastanawia mnie co powodowało Schetyną, że polityka, którego światopogląd i fundamentalistyczne podejście do kościelnych imperatywów lokuje na samym skraju prawego skrzydła PO, nie wystawił gdzieś w okręgu na ścianie wschodniej, gdzie propisowski elektorat, któremu nie przeszkadza bicie żony po niedzielnej mszy ani homofobiczne zacietrzewienie, mógłby znaleźć w nim jakąś alternatywę dla pisowskich pomazańców. Zastanawia mnie jaki deal realizuje szef PO wystawiając tego gościa w najbardziej liberalnym okręgu. W mieście, którego mieszkańcy jednoznacznie w wyborach samorządowych powiedzieli co myślą o pisowskim stylu rządzenia ośmieszając Patryczka Jakiego wynikiem jakim przegrał z liberalnym Trzaskowskim.

31.08.2019

Drodzy przyjaciele demokraci! (piszę to bez ironii).
Paweł Kasprzak kandyduje do Senatu stając w szranki z wybrańcem Koalicji. Z politykiem skrajnie konserwatywnym, który został negatywnie zweryfikowany we Wrocławiu, za którym ciągnie się odium pisowskiej przeszłości i fanatyczna niechęć do środowisk ludzi nieheteronormatywnych,  rodem wprost z Ordo Iuris, którego jest członkiem. Dzieje się zbrodnia na demokracji bo przecież racja stanu jest jedna – musimy wygrać ze Złem za wszelką cenę, nawet wbrew przyzwoitości, wbrew uczciwości, wbrew szacunkowi dla samych siebie.
Być może definicji demokracji jest równie wiele jak wielu jest demokratów, być może ja jestem staroświecki i nazbyt archaicznie spoglądam na ten aspekt naszej wolności. Ale powiedzcie mi proszę co wspólnego ma z demokracją , z podmiotowością społeczeństwa obywatelskiego, taka forma wysuwania jedynego w okręgu kandydata, który w żaden sposób nie jest poddawany weryfikacji ze strony przyszłych wyborców, ani nawet partyjnych kolegów, który nijak nie przystaje do oczekiwań wyborców. Jest po prostu wskazany przez wodza. Wódz nie musi pytać, wódz wie.
35 lat życia w PRL nauczyło mnie , ze wódz wie swoje, lud swoje i tego się trzymam… . Ale pisałem już, że jestem staroświecki.
Dziś wielu z Was ma pretensje do Kasprzaka, że rozbija Pakt Koalicyjny wystawiając swoją kandydaturę przeciw MK Ujazdowskiemu, domagając się publicznej debaty, która dałaby wyborcom możliwość i szansę wyboru – choć Kasprzak zapowiedział, że wycofa się natychmiast, jeśli weryfikacja będzie dla niego niekorzystna i odda swoje wszystkie głosy Ujazdowskiemu. w imię racji stanu właśnie. Czego więc obawia się pan Ujazdowski, że nie sprosta osądowi wyborców? Czego obawia się Grzegorz Schetyna, że nie dotrzyma słowa o obiecanej MK Ujazdowskiemu posadzie?
Już ogłaszając listy KO do Sejmu pan Schetyna dał wyraz swojej arogancji, wystawiając na jedynki „spadochroniarzy” i celebrytów – bo mogą ponoć przyciągnąć nazwiskami wyborców – nie biorąc pod uwagę polityków i społeczników, którzy działają lokalnie, są nie mniej niż owi celebryci znani i szanowani i znają potrzeby i problemy lokalnych społeczności. Bo interes partyjny okazał się ważniejszy niż interes społeczny. Tak przy okazji – ani w mediach ani wśród polityków KO nie słyszę słów krytyki skierowanych w stronę pana Kwiatkowskiego, który jak królik z kapelusza wyskoczył w Łodzi jako kontrkandydat „niezależny” dla Małgorzaty Niewiadomskiej – Cudak z okręgu 24. To jakoś nikogo nie uwiera.
A przecież wystarczyłaby debata między kandydatami i jeden wiarygodny sondaż – po, żeby wskazać na listę tego jednego, którego zaakceptują wyborcy, bo łatwiej byłoby im zaakceptować vox populi niż dux vocem. To byłby wiarygodny Pakt Koalicyjny tworzony na oczach ludzi a nie pod stołem jak zawsze.
Drodzy przyjaciele demokraci. Szanuję Wasze spojrzenie na wagę nadchodzących wyborów i sposób w jaki się dokonają. Ale pozwólcie mi, bym po swojemu dopominał się o wartości, o które walczymy wspólnie. Cel mamy wspólny choć może narzędzia różne.

Design a site like this with WordPress.com
Rozpocznij